A mnie zainteresował ogólnie fakt, że ojciec Niki nie żyje. Przecież jak dziecko idzie do gimnazjum potrzebna jest zgoda pisemna rodzica itd... Kto chodził na zebrania w szkole? Ale to tylko książka...
A mnie zainteresował ogólnie fakt, że ojciec Niki nie żyje. Przecież jak dziecko idzie do gimnazjum potrzebna jest zgoda pisemna rodzica itd... Kto chodził na zebrania w szkole? Ale to tylko książka...
Przecież to było wyjaśnione, nie? A może mi się przyśniło... No, w każdym razie za każdym razem wykręcała się sianem. A podpis? Co za problem podpisać się 'Mickiewicz'? Nikt tego nie sprawdza z oryginałem podpisu.
"Bar Najlepsze Żeberka Hargi w pobliżu portu prawdopodobnie nie zalicza się do najlepszych lokali miasta. Obsługuje klientów, którzy preferują ilość nad jakość i rozbijają stoły, jeśli jej nie dostaną. Nie szukają potraw wyszukanych czy egzotycznych, ale wolą dania konwencjonalne, jak embriony ptaków nielotów, mielone organy w powłoce jelit, plastry ciała świń czy bulwy bylin przypalane w zwierzęcym tłuszczu; w ich gwarze określa się je jako jajka, kiełbasę, bekon i frytki."
Dżizas >.< Sądzisz, że ojciec Niki nigdy w życiu się nie podpisał? Jakiś oryginał zapewne istnieje...
Ale to, że nie podpisywał nic w gimnazjum to jeszcze lepiej, prawda? Bo tym bardziej nie ma jak sprawdzić. Ale ja zmierzałam do tego, że nawet gdyby na każdym papierku widniał inny opdpis to prawdopodobnie nikt by się nie przyczepił. Zresztą zawsze można naściemniać, że podpisywała babcia czy ktośtam inny. Nikt w szkole nie zagłębia się w to, kto z rodziny danego ucznia żyje.
"Bar Najlepsze Żeberka Hargi w pobliżu portu prawdopodobnie nie zalicza się do najlepszych lokali miasta. Obsługuje klientów, którzy preferują ilość nad jakość i rozbijają stoły, jeśli jej nie dostaną. Nie szukają potraw wyszukanych czy egzotycznych, ale wolą dania konwencjonalne, jak embriony ptaków nielotów, mielone organy w powłoce jelit, plastry ciała świń czy bulwy bylin przypalane w zwierzęcym tłuszczu; w ich gwarze określa się je jako jajka, kiełbasę, bekon i frytki."
Po pierwsze - to książka!
Po drugie - Nika mogła się przebrać i powiedzieć że jest opiekunką Niki i się podpisać
A co do tematu, to uważam, że albo Manfred zapłacił, albo dlatego rozdawała ulotki
Wątek zdechły przed pięcioma laty, ale mniejsza o to. Ostatnio odświeżam sobie serię FNiN, przerobiłem TMK, PN, BM, 3K i w zasadzie dochodzę do wniosku, że coś tu nie gra. Ale po kolei.
Nika na koniec pierwszej klasy otrzymała stypendium w wysokości 200 zł miesięcznie (TMK). Tymczasem w BM okazuje się, że stypendium wynosi już 700 (!) zł miesięcznie. Po drugie, jakoś nie dodaje mi się to odebranie stypendium - o ile mi wiadomo, system stypendiów działa tak, że zostaje ono przydzielone odgórnie na następny rok i nie można go odebrać (bo stypendium nie dostajesz za bieżący rok, tylko za poprzedni), więc summa summarum, Nika nie mogła na miesiąc stracić stypendium. A jeśli je straciła, to dziwię się, że poszła do pracy, zamiast porozmawiać osobiście ze Stokrotką. To pierwsza nielogiczność książki.
Druga to ogólne zarobki. Obecnie płaca minimalna to 1680 zł brutto, tyleż musi wynosić także renta po ojcu Niki. Skoro czesne miesięcznie wynosi 880 zł, to jak Nika za 800 zł (przynajmniej, bo stawka płacy się zmienia co roku) może wyżyć? Czynsz sam w sobie to ze 400 zł, nie licząc już opłat. Oczywiście, mówię o sytuacji sprzed otrzymania stypendium. Uwaga, za 72 zł nie da się wyżyć 2 tygodni (jak napisano w BM), no, chyba, że jedząc codziennie ziemniaki z cebulą i popijając je wodą z kranu.
Po trzecie, w PS przyjaciele otrzymali po jednej trzeciej z 10 % znaleźnego skarbu. Ze słów Niki wywnioskowałem, że ta 1/3 to przynajmniej 14 tysięcy złotych (a zapewne więcej) - dosyć spora suma, jak na 14-latków. Nika swoją część przeznaczyła na spłatę podatków po ojcu (zresztą dziwi mnie, że ponaglenie do spłaty jego podatków przyszło 3 lata po jego śmierci, PITy rozlicza się na koniec roku, no i dlaczego wyniosło aż tyle? Renta roczna musiałaby wynosić ponad 85 tys. zł, tak wynika ze stawki podatku dochodowego). Tymczasem o częściach Felixa i Neta nie ma ani słowa później, w BM obaj cierpią na problemy finansowe (pożyczają kasę i wyprzedają się), no i żaden z nich nie wspomniał, że kupił coś drogiego. Co z ich kasą i dlaczego nie pożyczyli jej Nice w danej chwili?
Po czwarte, Manfred. Nie od dziś wiadomo, że Manfred szasta forsą na prawo i lewo i utrzymuje zarówno rodzinę Neta (kupując obrazy jego matki i finansując badania naukowe IBN, w których pracują obaj tatowie), jak i szkołę (system stypendiów) i po trochę Felixa (jak wyżej). Dlaczego zatem nie może pomagać Nice poprzez np. dyskretne przelewanie jej kilkuset zł, bądź chociażby spłacanie podatków/rachunków? Inna kwestia, że jest dwóch Manfredów - Manfred Neta i Manfred ''zbuntowany'', obaj niezależni od siebie.
There are no atheists in foxholes
Ernie Pyle
Lotnisko Rhein-Main we Frankfurcie. Ląduje angielski samolot. wyhamowuje, staje i stoi. Wieża każe mu kołować do terminala, Anglik stoi. Wreszcie przyznaje się, że nie wie, w którą to stronę. Wieża tłumaczy mu drogę, przy okazji rzuca uwagi pod adresem Brytyjczyka, kończąc pytaniem: Nigdy nie byłeś we Frankfurcie?
Anglik odpowiada: Byłem, w 1944 roku. Ale wtedy tylko coś zrzucałem i nie lądowałem tutaj.
Mnie szczerze zastanawia jeszcze jedna rzecz. Tak jak pisał Andrzej, renta roczna wychodziła ok. 85 tys. zł. Biorąc pod uwagę fakt, że ojciec Niki zmarł mniej więcej 2 lata przed GNL, to daje nam do tej pory łącznie jakieś 4 lata nielegalnego pobierania renty, co wychodzi ok. 340 tys. zł. Przy tym wszystkim Nika za najprawdopodobniejszy scenariusz, gdyby wszystko się wydało, bierze pod uwagę umieszczenie jej w domu dziecka. Serio nie studiowałam prawa (i nie zamierzam) ale jeśli wyszłoby, że oszukała państwo na 340 tys. zł., gdzie z urzędu ścigają za 1 zł przekłamania w zeznaniu podatkowym, z pewnością organy władzy nie przeszłyby obok tego obojętnie. Nawet jeśli to błąd w urzędzie, i nikt nie udowodni winy jej ani jej prawnemu opiekunowi, którego nie ma, to za taką sumkę ja bym się spodziewała co najmniej poprawczaka o zaostrzonym rygorze. Skoro idzie się siedzieć za sprytne wykorzystanie luki w prawie (znany przykład opisany w filmie "Catch me if you can" - Spielberg zrobił film już chyba o wszystkim),to za w sumie niedopełnienie swoich obowiązków społecznych (paragraf zawsze się znajdzie) o domu dziecka mogłaby sobie Nika marzyć. Tak mi się w każdym razie wydaje. Jeśli gdzieś w moim rozumowaniu jest błąd, powiedzcie!
staranowaziemia.blogspot.com
Aktualnie 2 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 2 gości)