Help, help!
Zna ktoś jakieś na prawdę dobre horrory, tak z ostatnich lat? Mam fazę na horrory ostatnio a już wyczerpały mi się zasoby
Help, help!
Zna ktoś jakieś na prawdę dobre horrory, tak z ostatnich lat? Mam fazę na horrory ostatnio a już wyczerpały mi się zasoby
[2014-10-26 23:28]Patrycjolona: Swoja drogą, to Buka rysowała tę nikę w banerze?
[2014-10-26 23:28]Mortenka: spójrz na cycki
[2014-10-26 23:28]Mortenka: i się domyśl xD
Nie wiem czy dobry i nie wiem czy z ostatnich lat, niskobudżetowy, ale na mnie wrażenie zrobił "Lustra".
Pułkownik Aureliano Buendia zorganizował trzydzieści dwa zbrojne powstania i wszystkie przegrał. Wyszedł cało z czternastu zamachów, siedemdziesięciu trzech zasadzek i sprzed wycelowanych w niego karabinów plutonu egzekucyjnego. Odrzucił dożywotnią rentę ofiarowaną mu po wojnie i do późnej starości utrzymywał się ze sprzedaży złotych rybek.
Hmm, może nie z ''ostatnich lat'', ale dość godnym polecenia slasherem jest ''Zabójca Rosemary'' (ang. tytuł: ''The Prowler'') z 1981 roku.
There are no atheists in foxholes
Ernie Pyle
Lotnisko Rhein-Main we Frankfurcie. Ląduje angielski samolot. wyhamowuje, staje i stoi. Wieża każe mu kołować do terminala, Anglik stoi. Wreszcie przyznaje się, że nie wie, w którą to stronę. Wieża tłumaczy mu drogę, przy okazji rzuca uwagi pod adresem Brytyjczyka, kończąc pytaniem: Nigdy nie byłeś we Frankfurcie?
Anglik odpowiada: Byłem, w 1944 roku. Ale wtedy tylko coś zrzucałem i nie lądowałem tutaj.
Fil, teraz będę się bała spojrzeć w lustro
Dzięki chłopaki :*
Jeszcze, chcę jeszcze
[2014-10-26 23:28]Patrycjolona: Swoja drogą, to Buka rysowała tę nikę w banerze?
[2014-10-26 23:28]Mortenka: spójrz na cycki
[2014-10-26 23:28]Mortenka: i się domyśl xD
A ja bym prosił o podanie tytułów jakichś dobrych, ale to naprawdę dobrych filmów fantasy, które nie są Władcą Pierścieni. I proszę o nie wymienianie zalatujących kitem filmów w stylu D&D. Mam nadzieję, że znacie jakieś ambitniejsze tytuły.
Ostatnio edytowane przez Drago ; 31-12-12 o 16:15
Buka, Szepty (ang. The Awakening chyba). Może nie horror ale trzymający w napięciu thriller, bardzo dobry moim zdaniem.
A ma ktoś do polecenia jakieś dobre filmy akcji, gdzie fabuła nie opiera się na Ameryce? Albo jakiś wojenny, kręcony w ostatnich latach z pod kategorii Polacy, Sowieci bądź Naziści?
Ostatnio edytowane przez Drago ; 02-01-13 o 16:30
No jasne. Tylko wytłumacz mi jedno:
Co to za kolesie?Nazisci
Ad rem: Rosjanie kręcą tytuły masowo, jeden za drugim. Trudno nie wspomnieć tutaj o takich tytułach, jak ''Kryptonim Gwiazda'', ''My z przyszłości'' I i II, ''Biały Tygrys'', ''Mgła'', ''Na bezimiennym wzgórzu'', ''Snajper-broń odwetu'', ''W sierpniu 44-go'', ''W lipcu 41-go'', ''Ostatni pociąg pancerny'', ''9. Kompania'', ''Twierdza Brzeska''...
Ogólnie, większość z nich to polityczna hucpa i należy oglądać je przez wyjątkowo drobne sitko. Nie spodziewaj się prawdy historycznej, czy nawet prostej logiki. Żołnierz radziecki - ucieleśnienie wszelkich cnót, honorowy, wierny, a przy tym swojski, obdarzony takimi uczuciami, jak miłość, radość, prostota. Żołnierz niemiecki - żądny krwi, niehonorowy faszysta, morderca, siepacz, mordujący bezbronne kobiety i dzieci, ale nie mający z góry szans w walce z bohaterskim żołnierzem RKKA (chyba, że ma przewagę liczebną tysiąc do jednego i atakuje podstępnie z zaskoczenia). A Polacy to wredny naród, któremu w ogóle nie można ufać, bo z faszystami się kumają. Skromnym wyjątkiem jest tutaj 9. Kompania, która jest swoistym rozliczeniem z interwencją w Afganistanie i postawieniem pytania: ''Czy było warto?''. Ja ze swej strony z ciekawością czekam na ''Stalingrad'', bo plakat filmowy wygląda dość zachęcająco. Ogólnie, od 2000 roku, Rosjanie nakręcili około 100 filmów wojennych i, w przytłaczającej większości, są to filmy potężne, bo trwające nierzadko ponad dwie godziny. Bardzo słabo rozreklamowane filmy, praktycznie nieznane na Zachodzie, nierzadko bywają prawdziwą gratką i warto je obejrzeć.
Niemcy mogą się pochwalić znacznie skromniejszym dorobkiem, warto tu wspomnieć o takich tytułach, jak ''Upadek'' (genialna rola Bruno Ganza i kandydat do Oskara), ''Kobieta w Berlinie'' (kręcony w koprodukcji z Polską i Rosją), ''Most'' (remake jednego z najlepszych filmów wojennych o tym samym tytule, z 1957 roku), ''Czerwony baron'' (o losach najsłynniejszego asa powietrznego podczas I WŚ, Manfreda von Richthofena), i w sumie tyle, nie wliczając pomniejszych dramatów wojennych czy filmów krótkometrażowych. W Niemczech temat II WŚ i w ogóle wojny, to temat tabu. Niemieccy aktorzy mogą się spełnić w roli żołnierzy Wehrmachtu czy SS niemal tylko i wyłącznie w koprodukcjach z innymi państwami. Chore państwo.
Najbardziej blado wypada Polska w tym zestawieniu, bo od 2000 roku nie udało się nam nakręcić w sumie żadnego filmu wojennego sensu stricte. Owszem, są dramaty wojenne, jak ''Katyń'', ''Pianista'', ''Wyrok na Franciszka Kłosa'', ale filmy wojenne to nie są. Wyjątkiem jest tutaj ''Bitwa Warszawska'', będąca jednak bardzo słabym filmem wojennym. Może dlatego, że wolimy kręcić jakieś romantyczne szmiry.
No i mamy jeszcze takie potworki, jak ''Wróg u bram''... szkoda o tym słów.
Ostatnio edytowane przez Andrzej ; 02-01-13 o 14:39
There are no atheists in foxholes
Ernie Pyle
Lotnisko Rhein-Main we Frankfurcie. Ląduje angielski samolot. wyhamowuje, staje i stoi. Wieża każe mu kołować do terminala, Anglik stoi. Wreszcie przyznaje się, że nie wie, w którą to stronę. Wieża tłumaczy mu drogę, przy okazji rzuca uwagi pod adresem Brytyjczyka, kończąc pytaniem: Nigdy nie byłeś we Frankfurcie?
Anglik odpowiada: Byłem, w 1944 roku. Ale wtedy tylko coś zrzucałem i nie lądowałem tutaj.
Pewnie nie raz kiedyś zaczynał temat o tym filmie. A może nie. Chodzi mi o Pulp Fiction. Wg was jest to skarbnica fajnych tekstów, głębszy wymiar fabuły, groteska i kicz czy denny film wykreowany na przełom w historii kinematografii?
Fabuła jest przeciętna, więc co poruszyło was w tym filmie (jeśli poruszyło), Pulp Fiction, "historii, którą każdy zna"?
Wakacje niby, zatem na koncie dwa kolejne filmy. Oczywiście wojenne, ale w klimatach morskich.
Zatopienie ''Laconii'' (The Sinking of the Laconia) Wlk. Brytania/Niemcy, 2011, reż. Uwe Janson
Film opowiada prawdziwą historię. 12 września 1942 roku niemiecki okręt podwodny U-156, pod dowództwem Wernera Hartensteina, zatopił brytyjski statek pasażerski HMS ''Laconia'', przewożący na pokładzie 1793 włoskich jeńców, 286 brytyjskich i 103 polskich żołnierzy, a także 80 cywilów. Kiedy Hartenstein zorientował się, że w wodzie znajdują się setki ludzi, zorganizował coś, co wówczas było nie do pomyślenia - akcję ratunkową. Na okręt podwodny przyjął 250 ludzi, drugie tyle holował za swoim okrętem w szalupach. Jednocześnie, nadał po niemiecku i po angielsku sygnał ze swoją pozycją z prośbą o pomoc. Na wezwanie odpowiedziały mu dwa inne U-Booty - U-506 i U-507, włoski okręt podwodny ''Commandante Cappellini'' oraz francuskie okręty: ''Gloire'', ''Annamite'' oraz ''Dumont d'Urville''. Ponadto, Hartenstein nadawał otwartym tekstem po angielsku do Brytyjczyków i Amerykanów o pomoc. Jedyne, co otrzymał, to atak amerykańskiego bombowca, który mimo nadawanych sygnałów i wywieszonej flagi Czerwonego Krzyża, zbombardował okręt. Rozbitków z ''Laconii'' uratowano około tysiąca, co nie udałoby się, gdyby nie poświęcenie Hartensteina (notabene, zginął on pół roku później ze swoim okrętem i całą załogą). Film jest też przedstawieniem tła wydania słynnego Laconia-Befehl, który był podstawą oskarżenia adm. Doenitza po wojnie, jakoby nawoływał do popełniania zbrodni wojennych na morzu.
Film jest naprawdę godny polecenia i warty obejrzenia, nawet dla ludzi, którzy nie przepadają za historią. Bo fabuła filmu naprawdę jest świetnie skonstruowana - bo ostatecznie, nie wszystko, co nosi swastykę, jest złe. Film trwa prawie 3 godziny (podzielony na 2 odcinki), ale czas ten w ogóle się nie dłuży. Fabuła wciąga, śledzimy losy bohaterów, których mamy całkiem sporo i są to zróżnicowane charaktery, od początku rejsu, poprzez zatopienie i w końcu - akcję ratunkową. Głównymi bohaterami są oczywiście - kapitan Werner Hartenstein (genialna rola Kena Dukena), Hilda - niemiecka uciekinierka (Franka Potente) oraz czwarty oficer ''Laconii'', Thomas Mortimer (Andrew Buchan). Aktorzy grają ekspresyjnie, pełni emocji, ale jednocześnie wydają się tak realni... Muzyka w filmie doskonale wpada w ucho, pasuje do nastroju, jest pełna napięcia, gdy torpeda mknie ku statkowi, tragiczna, gdy widzimy setki rozbitków w morzu, ale też i wesoła, gdy obserwujemy sceny na pokładzie ciasnego U-Boota.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to wątek przedstawienia Polaków, których pokazano tam jako bydło, pastwiące się nad jeńcami, zaś polski sierżant wygląda jak skrzyżowanie Hannibala Lectera z Frankensteinem - uosobienie sadysty i mordercy.
Film dostaje ode mnie mocne 8/10.
Numer dwa, to podobny film, podobna tematyka, ale inna wojna.
Mowa o ''Zatopieniu Lusitanii'' (Sinking the Lusitania), USA, 2001, reż. ?
Film przedstawia prawdziwą historię, kiedy 7 maja 1915 roku, niemiecki kapitan, Walther Schwieger, dowódca U-20, wystrzelił ku olbrzymiemu transatlantykowi jedną torpedę. Ta jedna, jedyna torpeda przyczyniła się do zatopienia statku, który zwał się ''Lusitania'', a który to był powodem wielkich protestów i zarzewiem wojny między USA i Niemcami. Na tym statku bowiem, zginęło 1198 osób, w tym 128 amerykańskich obywateli - państwa neutralnego. Niemców oskarżono o dokonanie zbrodni wojennej, zaś prasa i opinia publiczna nie pozostawiły na nich suchej nitki. Na nic zdawały się tłumaczenia kapitana Schwiegera, że wystrzelił tylko jedną torpedę, a statek zwyczajnie eksplodował, ponieważ przewoził amunicję. Schwieger został wpisany na listę poszukiwanych zbrodniarzy wojennych i czekał go sąd - na szczęście dla niego, zginął w 1917 roku na U-88. Do dziś sprawa ta wzbudza emocje, jednak na filmie przedstawiono wszystkie punkty widzenia - zarówno ze statku, jak i z pokładu U-Boota. Pokazano, jak ładowano na statek amunicję, i że winę za zatopienie ''Lusitanii'' ponoszą nie tylko Niemcy, ale też Anglicy i Amerykanie, których bezduszność została okupiona życiem 1200 niewinnych ludzi. Film jest dostępny na YT, tylko w wersji angielskiej. Polecam, 8/10.
Nie piszę nic o fabule, aktorstwie etc., ponieważ jest to fabularyzowany dokument, więc ciężko byłoby mi to oceniać.
There are no atheists in foxholes
Ernie Pyle
Lotnisko Rhein-Main we Frankfurcie. Ląduje angielski samolot. wyhamowuje, staje i stoi. Wieża każe mu kołować do terminala, Anglik stoi. Wreszcie przyznaje się, że nie wie, w którą to stronę. Wieża tłumaczy mu drogę, przy okazji rzuca uwagi pod adresem Brytyjczyka, kończąc pytaniem: Nigdy nie byłeś we Frankfurcie?
Anglik odpowiada: Byłem, w 1944 roku. Ale wtedy tylko coś zrzucałem i nie lądowałem tutaj.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)