- Namyślał się przez chwilę. Czy można mu zaufać? Wystarczy, że zawiezie nas do obozu... Nic nam teraz nie może zrobić, a wydać nas i tak może. Widział nas. A teraz... nas jest przecież więcej w...
Typ: Posty; Użytkownik: excepto3
- Namyślał się przez chwilę. Czy można mu zaufać? Wystarczy, że zawiezie nas do obozu... Nic nam teraz nie może zrobić, a wydać nas i tak może. Widział nas. A teraz... nas jest przecież więcej w...
Co ty robisz? Już nas miał przecież podwieźć! - Rzucił Julienowi groźne spojrzenie i sztruchnął go łokciem.
- Ykhym... Była... jakaś dziwna ściana.
- To dobrze - chyba?? - Czy potrafisz wyjść z tej formy?
Samochód... Czy to znowu Izydor? Chciał się naradzić czy przekonują go do podwózki, czy może po prostu przejmują samochód, ale w tym momencie...
Nie czekając na resztę obrócił się na pięcie i skierował się w stronę obozu.
- To chodźmy, szybko - pośpieszył chłopaków. Miał w sobie lekkie poczucie winy, że zostawia tam Ankę i dziewczyny. Ale...
Smutno pokiwał głową, ale może lepiej, że nie wiedział szczegółów...
Albo Anka, albo Pola? To jest w ogóle takie pytanie?
Ale już jesteśmy tutaj, a obóz jest tam.
Ale Pola... ona była w takim...
Andrzej pogłaskał delikatnie Franofretkę rumieniąc się trochę od pocałunków. Szybko jednak odnalazł rezon, lub przynajmniej jego pozory.
- To już znaleźliśmy Frana. Jeszcze tylko Anka... - przez...
- To nas rozumie - patrzył oniemiały na zwierzątko. Ten ukłon... kojarzył mu się skądś. Ta teatralność... Nie to nie może być... a może? Przed oczami miał scenę ze śniadania, gdzie Fran przemawiał do...
Spojrzał ze zdziwieniem na Aleksa. Mors, jakie to ma teraz znaczenie? Przecież morsem nie dogonimy tego samochodu...
Zanim zdążył okazać zniecierpliwienie usłyszał rytm wystukiwany na drzewie....
- Idźmy już po prostu, teraz nie ma czasu się dalej zatrzymywać - przeszło mu ściśnięte gardło i odtrącił ręce Juliena. Spojrzał wyczekująco na Aleksa, który dalej walczył z fretką.
- Idźmy znaleźć resztę i wracajmy - wychrypiał, czekając aż Aleks poradzi sobie z dziwnie zachowującym się zwierzęciem. - Nie masz pojęcia gdzie są Fran i Anka?
Stanął skonsternowany obok, pozwalając chłopakom się powitać. Spuścił wzrok i znowu zwrócił uwagę na fretkę. Stała i machała rękami? Przyjrzał się jej. Ruszała się jej jakoś dziwnie, niefretkowato....
Nie opierał się już, nic nie mógł zrobić, nie miał siły biec, nie miał siły walczyć z nagłą siłą, która ciągnęła go w stronę klasztoru.
- Już idę, puść mnie - cicho wymamrotał nieporadnie...
Nie chciał się zatrzymać. Nie mógł przecież. Musiał biec. Dobiec. Dogonić samochód.
Ręką na ramieniu. Julien? Skąd on tu się znalazł? Jak mnie dogonił? Ręka delikatnie, lecz stanowczo ciągnęła. To...
Dalej biegł, mimo że kręciło mu się w głowie, że paliły go płuca, że całe ciało się buntowało. Musiał biec. Nie mógł się zatrzymać.
Powinienem był tam być. Być przy wyjściu, cały czas czekać. Wtedy...
Julien, dużo się teraz dzieje, może część z tego jest dziwna, ale to co się dzieje w tobie nie jest dziwne... chyba u każdego przychodzi taki moment, że nagle nie wiedzą kim są, kim byli dokąd...
- Nie, nie wszystko, ale też chyba nigdy nie ma się ułożonego wszystkiego, co nie? Inaczej osoby na emeryturze byłyby zawsze szczęśliwe czy coś - odpowiedział unikając trochę tematu o sobie. W miarę...
- Julien... to trwa, ja sam nie mam odpowiedzi. Po prostu... próbujesz i z czasem zobaczysz, co działa, a co nie. - Wolną ręką otarł oko.
- Julien, to brzmi jakby wczoraj twój cały świat runął, jakby wszystko co uważałeś za siebie nagle zniknęło. Wczoraj. Jakbyś się wczoraj ponownie narodził i musiał wszystko odnaleźć i ułożyć. To...
Patrz co zrobiłeś. Jesteś z siebie zadowolony? Chciałeś go doprowadzić do płaczu? Chciałeś żeby sobie rozwalał przez ciebie dłonie o drzewa?
On... jest w złym miejscu, on... nie ma żadnego...
W Andrzeju się zagotowało, najpierw fakt, że Julien zwraca się do niego per "słodki", jednak to zostało szybko przyćmione dalszą częścią wypowiedzi.
- Zapomnijmy o tym!? Pola niech u w a ż a? -...