- Todo el mundo tiene derecho a perderse.
Jego usta dotknęły miękkich warg bruneta. Trwało to uderzenie serca, po czym blondyn niechętnie się odsunął. Nie tutaj. Nie wiadomo, gdzie jest ten...
Typ: Posty; Użytkownik: Keitan
- Todo el mundo tiene derecho a perderse.
Jego usta dotknęły miękkich warg bruneta. Trwało to uderzenie serca, po czym blondyn niechętnie się odsunął. Nie tutaj. Nie wiadomo, gdzie jest ten...
To... prawda. On to zrobił. W jakiś sposób zadał sobie tę ranę. Czy gdy krwawi jego oczy zmieniają kolor?
Westchnął. Zrozumienie tego fenomenu może poczekać. Delikatnie musnął wargami jego czoło....
- Amigo...
Jedną dłonią gładził go po włosach, palce drugiej splótł z jego palcami. Ciepłe łzy na jego koszulce. Ciepła, lepka substancja spływająca po dłoni. Cichy syk bólu bruneta. Krew?
Odsunął...
- Julien...
Czy to... łzy?
Gniew, ból, potrzeba dominacji - uczucia mieszały się w nim pod olbrzymim ciśnieniem, czuł, że zaraz wybuchnie. Czy Jorge... czy padre tak się czuł, gdy na niego...
Powinienem go ugryźć. Rozdrapać twarz. Sprawić, by krwawił. Wtedy się nauczy. Wtedy będzie się zachowywał tak, jak chcę.
Wiesz,jak brzmisz, prawda?
Nieprawda. To co innego.
Brzmisz...
- Nie potrafisz odpuścić, co? - Warknął, odsłaniając kły. Miał ochotę go popchnąć, przycisnąć do ziemi, ugryźć. No! Opamiętaj się! Strącił jego rękę, choć musiał użyć do tego więcej siły, niż by...
- Nie przyjmuję rozkazów! - odkrzyknął, nie zwalniając kroku.
- To była dla ciebie "wesołość"? - żachnął się. - Wiesz, na czym mi zależy. Czego... wymagam. Wyrosłem już z uganiania się za pendejos. - Oh, me gustaría. - Spróbuj być milszy, to może wesoły Fran...
- Nie podoba mi się to - pokręcił głową. - Nie chcę, żebyś traktował tak innych. Nie ukrywam przed tobą tego, kim jestem. Za to odnoszę wrażenie, że ty wręcz przeciwnie.
Chłopak milczał chwilę, wpatrując się w intensywnie purpurowe oczy. Wcześniej miały barwę krwi, prawda? Był tego prawie pewien.
- Nie podoba mi się twoje zachowanie - odrzekł w końcu. - Ta...
Posłuchał. Wziął głęboki oddech, nim się odwrócił.
- Qué quieres?
Skinął jej głową.
- Do zobaczenia na dzisiejszych cudownych aktywnościach - rzucił jeszcze na odchodnym.
- W życiu nie chodzi o to, by robić tylko to, co chcemy. - Wstał gwałtownie, wprawiając szklanki w delikatne drżenie. - Idę pod prysznic. Dzięki za śniadanie, ekipo.
- Nie.
Ese pequeńo mocoso... Miał ochotę przyszpilić go do ziemi, tu i teraz. Wpić się w niego wargami, sprawić, by błagał o przebaczenie. Dlaczego on taki jest... dlaczego ja taki jestem. Ogarnij...
- Masz rację - odwrócił się do niego. - Możesz na przykład przeprosić Andrzeja za waszą situación wcześniej. I przy okazji mógłbyś wyjaśnić, co łączy cię z chica, która próbowała bawić się z Polą w...
- Z troski. - Blondyn powstrzymał się przed objęciem go ramieniem.
Blondyn grzebał widelcem w talerzu.
- Cóż, mam nadzieję że rzeczywiście ochłonąłeś i już ci przeszło - posłał przepraszający uśmiech w kierunku Andrzeja. - Lepiej, jeśli trzymamy się razem.
Hiszpan mimowolnie się wzdrygnął, zaskoczony dotykiem.
- Julien... - Odruchowo przesunął się, robiąc mu miejsce - po swojej prawej, nie między nim a Aleksem. - Częstuj się, zrobiliśmy śniadanie....
- Co chciałbyś robić w życiu, Aleks? - Chłopak podparł głowę dłonią, uparcie ignorując nieznaną dziedzinę wiedzy zwaną 'bieszczadami'.
- To... brzmi jak niezły plan... - "wyjechać w Bieszczady" absolutnie nic mu nie mówiło. - O, hola, Pola. Gdzie tak zniknęłaś?